Taa co do dzieci to dobrze zrozumiales, a z ta edukacja, to wlasnie ludzie koncza w rowach BO ICH NIE UCZA a jesli dzieci wychowywaly sie bez rodzicow jak chcialy wychowujac sie na debila to co sie dziwic ze pozniej tylko bicie po ryju i zero zainteresowania nauka i budowa swojej przyszlosci. Gdyby w Polsce conajmniej 40% ludzi bylo WYEDUKOWANYCH to juz bylo by dobrze bo przynajmniej w rzadzie byli by madrzejsi ludzie. Jesli rodzice chcieli sie tylko zabawic a przypadkowo wyszlo im dziecko ktore pozniej olewaja to powinni oddac do domu dziecka gdzie by sie wychowalo lepiej niz u rodzicow ktore je olewaja niszczac ich wychowanie i zabijajac ich przyszlosc. Tacy ci ludzie juz glupi sa.

Btw, ciesze sie ze odezwales sie w tym temacie:D

Ja sie juz zmienilem, ale wiekszosc ludzi czyli nie wystarczajaco nauczeni ludzie z powodu zaniedbania edukacji juz wczesniej glosuja na kolejnych idiotow niszczac ten kraj. Ale gdyby nagle Polska poznala prawde to moze by z tym cos zrobili i zmienili cholerne rzady.

A tak pozatym, to patrzcie co sie na swiecie dzieje.. najpierw polski prezydent zginal "w wypadku", potem nagle rewolucje w egipcie a zaraz po tym w libii...

Gdzies kiedys slyszalem pewien cytat: "jestesmy tylko pionkami na szachownicy losu". Prawda.

Lepper?

Co do nauczycieli którzy nie potrafią radzić sobie z młodzieżą to mam takiego w szkole. Nauczyciel angielskiego na zastępstwie. Normalnie porażka wszyscy na jego lekcjach robią co chcą jedzą, piją, chodzą po klasie, rozmawiają normalnie chaos. Według mnie to wina uczniów niby wszyscy z mojej klasy marudzą że Nauczyciel nie potrafi prowadzić lekcji ale to oni przecież cały czas robią co chcą i tylko nieliczna grupa pracuje. Ja nigdy nie bylem slaby z angielskiego ale inni będą mieli rok nauki w plecy. To może też i jego wina bo nie potrafi nic zrobić i powinien brać przykład z innych nauczycieli. Z tymi podręcznikami też się zgadzam Ja niestety jestem rocznikiem "testowym" mamy tą nową podstawe programową i musimy mieć nowe podręczniki a ile na to trzeba kasy wydać. Ogólnie edukacja w Polsce nie jest najgorsza, rząd jest zły. Niestety dostaliśmy kraj osłabiony przez II WŚ i nic tego nie zmieni(jeśli ktoś się zna na historii to wie że przyczyny osłabienia Polski kryją się dużo wcześniej). Jeśli Polska nie poradzi sobie z tymi całymi długami itp. to możemy stać się taką kolejną Grecją. Ale zresztą kto wie co kiedyś będzie.

Ostatnio edytowany przez blazenek (2011-02-23 22:13:54)

Co do wyrazu Polska z małej to przepraszam jednak widzę że nie tylko ja tak napisałem więc źle ze mną nie jest. Mój błąd ale nie moge się przyzwyczaić do nowej klawiatury i piszę szybko też, bo czasu ostatnio dużo nie mam. Postaram się następnym razem nie robić tak rażących błędów.

2000 lat temu to nie bardzo. Wcześniej, dużo wcześniej.

Ja się jednak cieszę, że jesteśmy ludźmi. Patrząc na nasze osiągnięcia cywilizacyjne, jak z bycia odmienną wersją małpy staliśmy się kimś więcej. Ten postęp techniczny, ludzie oprócz rozumu nie dostali wiele więcej a to przecież wystarczyło na stworzenie nowych cywilizacji i kultur. Nasza emocjonalność z kolei miała bez wątpienia wpływ na kulturę, sztukę, literaturę (choćby polski romantyzm, przez niego ludzie robili różne rzeczy, wiersze ciężkie do zrozumienia ale bez wątpienia wartościowe). Jedyną rzeczą do której można się doczepić jest postępujący rozkład społeczeństwa, rosnący nacisk na konsumpcjonizm i ciągłą pogoń za pieniędzmi. Nie oszukujmy się, kasa jest potrzebna ale gdyby tylko miało się czas na jej wydanie... Ludzie wykańczający się nerwowo, pracujący kilkanaście godzin, zaniedbujący się w ciągłym biegu. Cierpiący na stres, wyczerpanie, atakowani nowotworami... Stąd hedonizm byłby tutaj uogólnieniem, tacy ludzie zbierają pieniądze by... Po prostu były.

Dochodzi też do zmiany obyczajów: nie żebym był jakimś tradycjonalistą czy zwolennikiem PiSu - wręcz przeciwnie, ja tradycje generalnie olewam, wiele z nich uważając za głupoty i wymysł ciemnoty (mohery i co tam jeszcze). Jestem krytycznie nastawiony wobec otaczających mnie elementów życia. Kościół Katolicki bez wątpienia ma zalety: małym dzieciom (mimo chrztu małych dzieci na co trochę krzywo patrzę) jest jednak wpajany jakiś system wartości. Pamiętajmy też, że nie każdy ksiądz od razu bierze dla siebie kasę z tacy. Ci "źli" psują opinię co utrudnia i Kościół nie ma tak łatwego życia. Kochane prawa Murphy'ego robią swoje. Nigdy nic nie idzie po twojej myśli. Kościołowi zawdzięczamy z pewnością rozwój niektórych dziedzin, sztukę, kulturę, dla bardziej pragmatycznych osób mogę wskazać obecność świąt czy rekolekcji oznaczających darmowe wolne. Niech fanatyczni ateiści pomyślą o tym, zanim zaczną snuć plany o niszczeniu i likwidacji.

Czy jestem wierzący? Czy wystarczy wam odpowiedź: wierzę w Boga, a nie w księdza? Jestem agnostykiem, istnienia Boga nie udowodnimy - mógłbym przez to wybrać ateizm, ale czasami mam wrażenie istnienia jakiejś innej istoty. Nie ma co prowadzić dyskusji, stosować logiki w rozważaniach. Wiara, oznacza że bierzemy tę rzecz za pewnik nawet bez dowodów. Udowodnić nieistnienia Boga też się zresztą nie da. Przeciwne strony będą na koniec się wzajemnie obrażać i ostatecznie nie dojdą do niczego - błędne koło. Przyjmując Boga za aksjomat możemy dowodzić, że wszystko pochodzi od Niego. Nie przyjmując go, choćby sobie obierając rządzące Wszechświatem dla przykładu prawa fizyki też możemy dowodzić że wszystko powstało przez reakcje: widziałem nawet pewien film, który wspominał o powstaniu życia przez jakieś reakcje coś z aminokwasami, wytworzeniem uproszczonych nici DNA... Przepraszam, to było dawno temu nie pamiętam. Czy zdarzające się na świecie "cuda" są prawdziwe? Czy to jakieś anomalie? Może ludzki rozum nie jest w stanie tego zrozumieć? Czy da się empirycznie zbadać cud? Wątpliwe, to kwestia przypadku.

Oczywiście można przyjąć, że Bogiem dla człowieka jest... On sam. W końcu zawsze wie co zrobi, zanim on zrobi, czyli jest wszechwiedzący, zna swoje myśli, zawsze jest ze swoim ciałem (jest wszechobecny). Wiem, że to brzmi i wygląda głupio ale to w sumie prawda. Niestety to działa w obrębie tylko jednej osoby.